I look like million dollars today. No może nie do końca... Ale jeśli samopoczucie oraz ogólny wygląd na to nie wskazuje, to można się wspomóc motywującym hasłem. W moim przypadku - hasło widnieje na torbie i może nie tyle co dodaje pewności siebie, co na pewno może wywoływać uśmiech.
Ostatnio nie prezentuje za dużo stylizacji, ale to dlatego, że chodzę głównie na zmianę w 2 parach legginsów z C&A, które już zresztą mieliście okazję tutaj oglądać. Wygoda na pierwszym miejscu, zwłaszcza, że już brzuch widać konkretnie i czuję się przez to ciężko i mało zgrabnie. W pasie doszłam do okrągłej cyfry. 100 cm o_O. ;)
A tak ubrana byłam ostatnio podczas wizyty u lekarza (tylko buty inne).
Jak moje samopoczucie. No cóż - męczy mnie to niskie ciśnienie i uczucie osłabienia. Niestety jest to bardzo dokuczliwe i uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Doceniam fakt, że rodzice mieszkają blisko i w razie czego mogę liczyć na ich szybką pomoc, bo czasami jestem już tak na granicy omdlenia. Najgorzej jest rano i osłabienie utrzymuje się tak do południa, potem ciśnienie wzrasta i można powiedzieć, że jest względnie dobrze.
Pod koniec ciąży dopadła mnie też anemia... No i to uczucie słabości jest też i z tym powiązane. Dostałam leki. Oprócz tego staram się jeść produkty zawierające żelazo (barszcz, szpinak, fasola, czerwone mięso, wątróbki się nie tknę choć by nie wiem co, a i tak bym ją zwymiotowała po pierwszym kęsie, więc nikt mnie na to nie namówi). Plus witamina C, która zwiększa przyswajanie żelaza (np. pomarańcze, papryka czerwona - te produkty jem z chęcią i tak w sporych ilościach).
Piję kawę - 1, max 2 (lekarz pozwala spokojnie na 2 dziennie) i colę - wiem, niezdrowa, ale podnosi mi też ciśnienie, pierwszej ciąży też piłam.
A w przyszłym tygodniu ponownie czekają mnie badania.
Dodatkowo spadł śnieg, zimno i ślisko. Siedzę teraz głównie w domu i czuję się taka trochę uwięziona. Mimo, iż boję się porodu, nie mogę się doczekać końca. A jeszcze tak ok. 1,5 mies. zostało, więc w sumie nie dużo już. Byle do wiosny!